Propozycja
Kabaretu
WROCŁAWSKI
TEATR
PIOSENKI
TYLKO
WE LWOWIE
Tylko
Lwów i Warszawa posiadają tak wielki wybór utworów, (piosenek
wierszy, anegdot), poświęconych miastu, których
treścią jest nie tylko historia ale i codzienne życie jego
mieszkańców. Mnogość tych utworów, obszar ich
społecznej identyfikacji i oddziaływania mówi, że mamy tu
do czynienia, z jakże rzadkim w Polsce - folklorem miejskim. I
choć sytuacje i zdarzenia opisywane w piosenkach
najczęściej są uniwersalne; język i koloryt
występujących w nich postaci jednoznacznie wskazują na
źródło. Lwów w ciągu swej 600-letniej historii
wielokrotnie znajdował się w granicach różnych
państw. Zgodnie egzystowali tu Polacy, Ukraińcy, Czesi, Niemcy i
Żydzi. Ten konglomerat obyczajowy i językowy znajduje odbicie w
wielu prezentowanych w spektaklu "TYLKO WE LWOWIE" piosenkach,
które powstały w ostatnim (167-letnim) okresie jego dziejów:
austriackim i polskim. Jak w każdym większym mieście
lwowska ulica ekscytowała się niecodziennymi wydarzeniami,
miała też swoich bohaterów, najczęściej
wywodzących się z przestępczych środowisk. Losy bandytów
i złodziei stanowiły tworzywo licznych ballad. Historię i
fenomen miasta opisują także piosenki i kuplety wykonywane na
scenkach kabaretów i ogródków teatralnych przez lwowskich ulubieńców:
Lawińskiego, Ludwikowskiego czy Bielawskiego.
Ewenementem
na tamte czasy (1933 rok) był program "Na wesołej lwowskiej
fali"; satyryczna audycja Polskiego Radia we Lwowie, nadawana w
każdą niedzielę. Poprzez swych autorów i wykonawców, nie
tylko stworzyła nową wartość polskiej rozrywki, ale i
ugruntowała wśród słuchaczy pojęcie lwowskiego
humoru. Jej sztandarowi bohaterowie Szczepcio i Tońcio grą w
filmowych komediach "Będzie lepiej", "Włóczęgi"
i "Serce batiara" spopularyzowali postaci lwowskich batiarów, z
ich miękką i śpiewną
gwarą-bałakiem-pozwalającą rozpoznać lwowiaka w
każdym miejscu na świecie. Lwów dzisiaj jest poza granicami
Polski. Choćby tylko dlatego winniśmy zachować w
pamięci jego obraz, oraz przypominać śpiewane tam piosenki.
Piosenka lwowska to dzisiaj już zabytek i należy ją, jak
każdy zabytek, pielęgnować i otoczyć opieką.
Przez wiele lat skazana była na zapomnienie i zagładę,
bowiem nie wolno było jej śpiewać, a tym bardziej
wydawać czy nagrywać. Nie było jej na antenach Polskiego
Radia; chciano ją wymazać ze świadomości Polaków.
Często wzorem "Zakazanych piosenek" wykonywana i
przekazywana była przyszłym pokoleniom bez większego
rozgłosu, potajemnie. W programie "Tylko we Lwowie" macie
Państwo możliwość poznania najbardziej
reprezentatywnych dla tego miasta piosenek. Wcielając się w
tamte, charakterystyczne dla Lwowa postacie, staramy się oddać
specyficzną,( tylko dla tego miasta), atmosferę. Przedstawienie
jest nową wersją "A kto z nami trzyma sztamy",
dziś już kultowego spektaklu teatru Kalambur. Premiera
"Tylko we Lwowie" odbyła się w dniu 26-go listopada
2003 roku w kawiarni KALMBUR, tym samym miejscu w którym po raz pierwszy
w 1988 roku, bez ingerencji cenzury, pojawiła się w formie
muzycznego spektaklu lwowska piosenka.
SZLAGIERY
SZAMPAŃSKIEJ ERY
Nic
tak, poza dobrą nalewką, nie poprawia nastroju jak melodia, która
niespodziewanie wpadła nam w ucho i bezwiednie nucimy ją, albo
mruczymy pod nosem. Najlepiej taki stan przedstawił w jednym z odcinków
serialu "Daleko od szosy", wspaniały polski aktor - Gustaw
Lutkiewicz. Choć dzisiaj zapomnieliśmy już o co
chodziło w tym serialu, to wszyscy pamiętamy nucony przez aktora
motyw: "...daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę....ja
ci nogi, ja ci nogi, dać nie mogę..." Po emisji,
fałszując okrutnie jak filmowy bohater, cała Polska
nuciła głupawą melodyjkę. Jest to namacalny dowód na
to, jak powstaje szlagier, bowiem ta "serialowa piosenka" w
mgnieniu oka stała się właśnie szlagierem. Ten wywód
służy tylko temu, by zachęcić Państwa do
obejrzenia muzycznego spektaklu "SZLAGIERY SZAMPAŃSKEJ ERY"
.
Zestaw 27 piosenek z lat 20-30 tych minionego wieku, to niewielki kanon,
czy też wzorzec, muzycznej ilustracji terminu szlagier. Dzisiaj,
kiedy od rana do wieczora nasze ucho bombardowane jest przez radiowe i
telewizyjne stacje wszelkiej maści dźwiękami,
zlewającymi się w jeden, monotonny, z rzadka przerywany
słowem strumień, pojęcie szlagier zaczyna zanikać.
Może dlatego, że wartko płynąca muzyczna rzeka daje
sobie bez niego świetnie radę, a może dlatego, że
brakuje tematów lub mistrzów by go na nowo stworzyć...? W
"SZLAGIERACH SZAMPAŃSKIEJ ERY" każda piosenka
opracowana przez Bogusława Klimsę, a wykonana przez
wrocławskich artystów: Annę Bajer, Jolantę
Chełmicką, Tomasza Kwietko- Bębnowskiego, Krzysztofa
Tysnarzewskiego i Jana Węglowskiego, będzie wydawać nam
się dziwnie znana. Jak nie z melodii, to z fragmentów tekstu, które
jako powiedzonka na stałe weszły do potocznej mowy. Razem z
aktorami będziemy wędrować po Warszawskich, Lwowskich i
Berlińskich, dawno już nie istniejących, kabaretach i
teatrach rewiowych oraz uczestniczyć w dekadenckim życiu tamtych
wyższych sfer. Obficie pienił się szampan, chichotały
i rumieniły się damy, pachniał dym cygar gentlemanów,
podjeżdżały limuzyny bugatti i daimler-benz... nie
należało więc to życie do ciężkich, ani
też smutnych. Dlatego aby poczuć się, choć przez
chwilę, jak przedwojenny rasowy dekadent rozsiądź się
szanowny widzu "SZLAGIERÓW SZAMPAŃSKIEJ ERY" wygodnie i
razem z nami nuć nieśmiertelne przeboje.
SĄ
TAKIE CHWILE SĄ TAKIE CHWILE
...to
trzeci program z cyklu Historia Piosenki w Polsce. Po TYLKO WE LWOWIE i
SZLAGIERACH SZAMPAŃSKIEJ ERY (poprzednie spektakle teatru) SĄ
TAKIE CHWILE... przypominają (widzom dojrzałym),
zaznajamiają (widzów nieletnich i młodocianych), bawią
(wszystkich) utworami czasów "zaraz powojennych" oraz okresu
wczesnego, środkowego oraz późnego socrealizmu.Wykonawcy:
1.Prezentują-jak broń-(naśladując nigdy
niedościgłych radzieckich mistrzów) "piosenki
oręż", którymi walczono z niesprawiedliwością
społeczną oraz światowym imperializmem. 2.Odgruzowują,
(wzorem całego narodu) zasypane kurzem historii "piosenki czasu
wielkiej budowy". 3.Oznajmiają piosenką o tym, że
"...obywatel ma nowe osiedla, w których mieszkają przodownicy
pracy, ma odbudowywaną przez siebie stolicę, ma też
budowaną, (przez siebie dla siebie), Nową Hutę i
powszechnie dostępny wypoczynek po pracy na wczasach..." Czyli
ma wszystko, więc i musi być szczęśliwy. Jednak do
pełnego zadowolenia ciągle czegoś brakuje...
Brakuje
piosenek do śpiewania o swoim szczęściu ! Błąd
ten szybko, przez robotników dźwięku i pióra, zostaje
naprawiony i powstają, (prezentowane w programie), kolejne piosenki o
miastach, hutach, żołnierzach broniących granic, zaletach
sportu, autobusach, trasach szybkiego ruchu, czyli o typowym
szczęściu "perlowskiego obywatela". W programie
są też piosenki o miłości... Zauważamy tu
także pierwsze próby dozwolonego kontaktu z utworami
zachodnioeuropejskimi (piosenka francuska) oraz obraz tęsknoty
obywateli za burżuazyjnym stylem życia, wyrażany
śpiewnie w dziełkach propagujących uroki słonecznej
Italii, czy też dalekich południowych wysp. SĄ TAKIE
CHWILE...to zbiór stylowo różnych piosenek. Łączy je,
łatwo wpadająca w ucho melodia i tekst zrozumiały dla
wszystkich. Trudno się dziwić, wszak autorami piosenek są
znakomici twórcy, majstrowie w swym fachu. Minęło wiele lat, a
melodie ciągle trwają...i odkładają się w
pamięci kolejnego pokolenia. SĄ TAKIE CHWILE...to program, który
pokazuje, że mimo banalnych i nachalnie propagandowych tekstów,
piosenki te, to fragment naszej ludzkiej i narodowej historii. Spróbujmy
w dzisiejszym, obłędnym tempie życia, na wyboistej drodze
od sukcesu do sukcesu, przynajmniej ich nie zagubić.